
Matczyne serce Boga Ojca - Denise Jordan
Cena regularna:
39,90 zł
towar niedostępny

Opis
Matczyne serce Boga Ojca
O książce:
Matczyne serce Boga Ojca to propozycja Wydawnictwa Dawida wpisująca się w tematykę ojcowskiego serca Boga. Denise Jordan rozwinęła w swej książce myśl, że Bóg wykracza poza granice płci i wszystko, czym jest człowiek, pochodzi od Niego. Nie jest to kolejna debata o tym, czy kobiecie wolno przemawiać w kościele, ale raczej przyjrzenie się kobiecym i męskim cechom ukrytym zarówno w charakterze Stwórcy, jak i Jego stworzenia. Polecamy!
Recenzje:
Niniejsza książka jest plonem wielu lat życia z Bogiem i kontaktów z mocno poranionymi ludźmi.
Od wczesnego dzieciństwa aż po dorosłość Denise oglądała wiele ludzkich nieszczęść i służyła pomocą cierpiącym – począwszy od dziecięcych doświadczeń mycia i bandażowania pobitego pijaka na ulicy, aż po wiele lat praktyki terapeutycznej pośród osób głęboko zranionych i zaburzonych seksualnie, jak również potrzebujących pomocy psychologicznej.
Odkąd ją znam, Denise była poszukiwaczką Boga. Zawsze pragnęła poznać głębszy poziom Bożej rzeczywistości, która naprawdę uzdrowi ludzi o złamanych sercach. Wiem, ponieważ byłem jej mężem i towarzyszem podróży przez ostatnie czterdzieści dwa lata. Wielokrotnie w tym czasie przemawiała do mojego życia i nawet się zastanawiałem, czy przypadkiem (przynajmniej dla mnie) Duch Święty nie ma drugiego imienia – Denise. Mogę szczerze powiedzieć, że we wspólnie spędzonym czasie doznałem z jej strony jedynie dobra.
Denise odkryła, że Bóg, nasz Ojciec, wykracza poza granice płci i wszystko, czym jest istota ludzka, pochodzi od Niego. Już same reperkusje, konsekwencje i implikacje wynikające z tego faktu wywołają wstrząsy sejsmiczne w teologii wielu ludzi. Czasami bawią mnie postawy niektórych osób dotyczące kobiet w służbie. Musimy pamiętać, że chrześcijańska prawda pierwszy raz w historii była głoszona przez kobietę. Pierwszy raz prawdę o zmartwychwstaniu ogłosiła kobieta, a kiedy uczniowie mężczyźni nie przyjęli od niej tej prawdy, Jezus osobiście ich zganił. Ja sam przez wiele lat odnosiłem korzyści dzięki usłudze kobiet, jak i mężczyzn, a na czele listy tych osób jest Denise. Jestem przekonany, że niniejsza książka, będąca wyrazem tego, czego Denise się nauczyła bezpośrednio od Boga, jak również co wyciągnęła z nauki najgłębszych i najbogatszych pism chrześcijańskich, przyniesie prawdziwe korzyści tym, którzy ją przeczytają. Podczas lektury zachowuj otwarte serce i umysł, poddawaj się Bożej nauce, a mam nadzieję i głęboko wierzę, że dokonasz rewolucyjnego skoku na swojej drodze z Bogiem.
M. James Jordan
Jako syna, męża, brata mojej siostry i ojca małej dziewczynki, książka ta głęboko mnie poruszyła i otworzyła mi oczy na rzeczywistość wojny toczącej się przeciwko kobiecości w naszych kulturach na całym świecie. Począwszy od biblijnego objawienia kobiecego obrazu Boga, książka ta pokazuje, w jaki sposób obraz ten był tłumiony zarówno w mężczyznach, jak i w kobietach na przestrzeni wieków, i jak smutną rolę odegrał w tym Kościół.
Jednak zamiast wskazywać palcem, Denise Jordan budzi w czytelniku nadzieję, przekonując, że żyjemy w ekscytujących czasach, kiedy pełny obraz Boga przywracany jest nie tylko Ciału Chrystusa, ale i całej ludzkości. [...]
Clare Berndt
Matczyne serce Boga Ojca to zaskakująca i bardzo potrzebna pozycja na rynku wydawniczym. Dzięki tej książce mogłam głęboko doświadczyć prawdy, że skoro Bóg stworzył kobietę na swój obraz i swoje podobieństwo, to znaczy, że Jego ojcowskie serce obejmuje również wszystkie piękne cechy kobiecości i macierzyństwa. Odkrycie tego, jakie skutki dla Kościoła i świata ma to, że prawda ta została ukryta przed nami, nie przestaje robić na mnie wrażenia. Gorąco polecam lekturę tej książki zarówno kobietom, jak i mężczyznom, którzy tęsknią za poznaniem kochającego serca Boga dla pełnego cierpienia świata.
Magdalena Sadowska,
Misja Ojcowskiego Serca Boga
Kiedy czytamy Biblię, często umyka nam fakt, że Bóg jako mężczyznę i kobietę stworzył ich [ludzi] na swój obraz i swoje podobieństwo. Nie widzimy obrazu Boga w tym, co kobiece. Czasami nawet spotyka się to z pogardą. Kobiecość pociesza inaczej niż męskość. Kobiecość ma zdolność i moc pielęgnacji i wyżywienia, łączy się z noszeniem życia. Kobiecość charakteryzuje kreatywność i mądrość. Jeśli nie widzimy tych obszarów i nie modlimy się o nie, nie jesteśmy w stanie odszukać życia tam, gdzie zostaliśmy zranieni. Niedostrzeganie tych obszarów w Bogu spowoduje, że zaspokojenia będziemy szukać poza Nim. Do przemodlenia i przeżycia. Bardzo ważna książka.
A.K.B.
O autorce:
Denise Jordan mieszka wraz ze swoim mężem Jamesem w Taupo w Nowej Zelandii. Mają troje dorosłych dzieci oraz kilkoro wnucząt. Od lat siedemdziesiątych jest zaangażowana w służbę dla Pana. W tym czasie towarzyszyła mężowi w pracy pastorskiej w dwóch kościołach, pracowała jako duszpasterz, wykładowca biblijny, służyła ludziom w wielu krajach.
James i Denise Jordanowie są założycielami organizacji Fatherheart Ministries International, która oferuje szkolenia, konferencje i seminaria w wielu krajach świata, prowadzi rocznie ponad pięćdziesiąt tygodniowych szkół na sześciu kontynentach, jak również trzymiesięczną szkołę w Nowej Zelandii oraz szkołę proroczego głoszenia. W tej chwili około siedemnastu zespołów podróżuje stale po całym świecie, przynosząc objawienie o ojcowskiej miłości wszystkim, którzy otwierają na nią swoje serca.
Przeczytaj fragment:
Wydaje mi się, że nie będzie to przesada, kiedy powiem, że cały świat jest taki, jaki jest, z powodu mizoginii. Nienawiść do kobiecości była obecna w każdej wielkiej cywilizacji. Od czasu upadku ten świat bez wątpienia był światem mężczyzn. Kościół właściwie przyczynił się do wzrostu mizoginii. Wielu wspaniałych ojców i teologów Kościoła, łącząc objawienie i niezwykły intelekt, ustanowiło doktrynalny fundament, na którym spoczywa dzisiaj nasza teologia. Ich postawa względem kobiet dowodzi jednak szokującej bigoterii, a wypowiedzi na ten temat są sprzeczne z resztą ich nauczania. Kobiety wydają się wzbudzać pełną jadu nienawiść, której źródłem jest głęboka emocjonalna złość, a nie przemyślane intelektualne argumenty, na przykład wielu teologów zaciekle odrzuca możliwość nazywania Boga „matką”. Dlaczego to wywołuje w nich taką furię i tak negatywne emocje? Sądzę, że z powodu mizoginii. Możliwość przypisania Bogu jakichkolwiek cech kobiecych wykracza poza intelektualną debatę i jest traktowana jako Jego obraza. Dlaczego tak się dzieje? Kobiecością się pogardza i postrzega ją jako coś z natury gorszego od męskości, a zatem dla mizoginistycznego światopoglądu nie do pomyślenia jest przypisywanie kobiecości samemu Bogu. Założeniem leżącym u podstaw tego rozumowania jest przekonanie, że kobiecość mniej znaczy niż męskość. Skoro Jezus jest drugim Adamem, w takim razie Kościół jest powołany do bycia drugą Ewą. W sensie duchowym Kościół jest powołany do bycia matką wszystkich żyjących na ziemi – to jest jego przeznaczenie. Bóg chce, aby Kościół był matką wszystkich żyjących, dawczynią życia, tą, która karmi, pielęgnuje i tworzy. Tą, która nadaje innym kształt, by stawali się wszystkim, czym Bóg chce, żeby byli, i do czego ich stworzył. [...]
Jako dziecko spędzałam dużo czasu z babcią ze strony mamy. Często u niej pomieszkiwałam. Ona była dokładnie taka, jaka ja chciałam być. Przychodziła do mojego pokoju i słuchała, jak się modlę. Mówiłam: „Dobry Jezu, słodki i kochany, modlę się za tatę, modlę się za mamę. Modlę się za całą moją rodzinkę i proszę, zrób z Denise dobrą dziewczynkę. Amen”. To chyba ona nauczyła mnie tego zwrotu „zrób z Denise dobrą dziewczynkę”. Babcia była wyjątkowo czuła i troskliwa, bardzo ją kochałam. Od czasu do czasu w jej domu gościł pewien mężczyzna i on zaczął mnie molestować seksualnie. Trwało to latami, a zaczęło się w dzieciństwie.
Pewnej nocy, kiedy babcia słuchała moich wieczornych modlitw, wyrzuciłam z siebie to, co ten mężczyzna mi robił – ostatni raz tego samego dnia! Usłyszawszy to, moja biedna babcia doznała tak wielkiego szoku, że odskoczyła, zrobiła wielkie oczy, położyła palec na ustach i zaczęła się wycofywać w stronę drzwi. Potem nabrała powietrza i powiedziała:
– Ciii, ciii, ciii! Nie mów nikomu! Nikt ci nie uwierzy! – Kiedy wychodziła, szybko wyszeptała: – To nie ma znaczenia! To nie ma znaczenia! – I zniknęła mi z oczu.
Tyle usłyszałam. Nic więcej nie zostało powiedziane. Uwierzyłam, że to było bez znaczenia. Dopiero czterdzieści lat później odkryłam, że powiedziała „To nie ma znaczenia”, ponieważ zamierzała naprawić tę sytuację i powstrzymać molestowanie (poza tym nie miała pojęcia, co innego mogłaby powiedzieć). Molestowanie jednak nie ustało. Wszystko przebiegało tak jak wcześniej. Wiele lat później spytałam mamę, dlaczego nikt tego nie ukrócił. Moja mama przeżyła wstrząs, ponieważ żyła w przekonaniu, że to się więcej nie powtórzyło. Najwyraźniej po tym, jak powiedziałam babci, co się działo, doszło do rodzinnego spotkania. Osoba, która mnie krzywdziła, została skonfrontowana i kazano jej przerwać ten proceder. Nikt jednak mi o tym nie powiedział, mężczyzna zignorował zakaz i molestowanie trwało nadal. Ja natomiast zostałam pozostawiona z brzmiącymi w moich uszach słowami: „To nie ma znaczenia”. Powtarzałam je w głowie wciąż na nowo.
Wiele ofiar wykorzystania seksualnego tworzy jakąś mantrę, którą nieustannie powtarza, żeby się odłączyć emocjonalnie od tego, co się z nimi dzieje. Moja mantra brzmiała: „To nie ma znaczenia. To nie ma znaczenia. To nie ma znaczenia”. Pamiętam, jak patrzyłam na sufit swojej sypialni, powtarzając sobie w kółko: „To nie ma znaczenia. To nie ma znaczenia. To nie ma znaczenia”. Tak przetrwałam.
Ciekawe jest, że na przestrzeni lat prowadziłam terapię setek mężczyzn i kobiet, którzy byli molestowani seksualnie. Nigdy nie zapomniałam, że ja też tego doświadczyłam, ale w jakiś sposób uznawałam to za nieważne! Do tego stopnia, że czasami się dziwiłam, że ludzie przeżywają tak wielkie cierpienia z powodu seksualnego wykorzystania. Zastanawiałam się, dlaczego na mnie nie wywarło to aż takiego wpływu, jak na osobę siedzącą naprzeciwko mnie. Przez myśl przemykało mi tylko, że ja też coś takiego przeżyłam, i to wszystko.
Mijały lata. Miałam już czternaście lat, było około roku 1960. Ojciec odszedł od naszej rodziny i związał się z inną kobietą. Wtedy znowu coś się stało. Pewnego wieczoru opiekowałam się dziećmi znajomej, której małżeństwo też się rozpadło. Miała pięcioro dzieci w wieku od dwóch do dwunastu lat. Kobieta poszła do kina z koleżanką, a ja zostałam w domu z całą dzieciarnią.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Dane techniczne:
Wydawca: Wydawnictwo Dawida
ISBN: 9788377521205
Format: 13.5 x 20.5 cm
Ilość stron: 153
Okładka: miękka
Rok wydania: 2021
Dane techniczne
Wydawca | Wydawnictwo Dawida |
ISBN | 9788377521205 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Ilość stron | 153 |
Oprawa | miękka |
Rok wydania | 2021 |